środa, 14 listopada 2018

Miejskie oczyszczenie z płynem micelarnym Nivea Urban Skin Detox




Jak wiecie smog jest coraz częstszym problemem w polskich miastach, dlatego nie możemy zapominać o ochronie naszej skóry oraz o jej dokładnym wieczornym oczyszczaniu. Firmy kosmetyczne zwęszyły już ten temat i wprowadzają coraz więcej produktów, które mają walczyć z zanieczyszczeniami obecnymi na naszej skórze pochodzącymi ze środowiska. Przykładem jest tutaj Nivea i jej płyn micelarny Urban Skin Detox, który miałam okazję przetestować w ramach Klubu Przyjaciółek Nivea.


Płyn micelarny Nivea Urban Skin Detox można dostać m.in. w Rossmannie, Naturze czy drogeriach internetowych. Jego cena wynosi ok. 20 zł, a pojemność to 400 ml, więc całkiem dużo.

Płyn ten jest bezzapachowy (przynajmniej ja nie wyczuwam żadnego zapachu), dzięki temu może sprawdzić się u osób, które nie przepadają za kosmetykami zapachowymi.

Jest dość wydajny – myślę, że przy codziennym używaniu powinien wystarczyć na ok. 2 miesiące, choć wiadomo, że to zależy od indywidualnych potrzeb. 


Opis producenta:


Zawiera formułę 3w1 z ekstraktem z zielonej herbaty i alg. Efektywnie usuwa makijaż, łagodnie i skutecznie oczyszcza oraz matuje. Zawarte w płynie micelarnym cząsteczki zwane micelami działają jak magnes, skutecznie usuwając makijaż, zanieczyszczenia i sebum. Dla jeszcze lepszych rezultatów używaj całej linii produktów NIVEA Urban Skin stworzonych by chronić, oczyszczać i regenerować Twoją cerę.


Muszę się przyznać, że do używania tego produktu podeszłam raczej sceptycznie i jakoś nie wierzyłam w nadzwyczajne działanie oczyszczające czy też matujące. Ale teraz powiem Wam, że to całkiem niezły płyn (oczywiście nie mówię tu o składzie, który nie oszukujmy się - nie należy do jakichś rewelacyjnych, ale to przecież marka drogeryjna i nie oczekujmy Bóg wie czego).

Jeśli chodzi o usuwanie makijażu to jest całkiem OK. Podkład, cienie czy pomadka schodzą bez problemu. Jedynie jeżeli chodzi o tusz do rzęs to użyłabym innego produktu, bo samym płynem nie usuniemy wszystkiego, a po za tym może nas delikatnie piec w oczy. Biorąc to pod uwagę, raczej nie polecałabym go osobom o bardzo wrażliwej skórze.

W moim przypadku oczyszczanie twarzy  nie kończy się na jednym przetarciu wacikiem. Potem myję twarz emulsją, a na koniec znów biorę wacik i przemywam buzię płynem micelarnym. I szczerze Wam powiem, że rzeczywiście mam wrażenie bardziej oczyszczonej skóry po użyciu tego płynu. To po prostu czuć. Jest wygładzona i delikatnie napięta, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Oprócz tego twarz utrzymuje po nim mat naprawdę dosyć długo i często używam go rano, po to aby właśnie bez użycia pudru matującego, być pewna, że nie będę się świecić.



Jak widzicie nawet polubiłam się z tym produktem, choć na początku nie sądziłam, że coś z tego wyjdzie. Jeśli szukacie czegoś mocno oczyszczającego, a nawet delikatnie dezynfekującego skórę, to myślę, że powinnyście go wypróbować. Może akurat to ten produkt stanie się  Waszą tajną bronią w walce ze smogiem ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon stworzony z przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.