piątek, 15 września 2017

Wzmacniająca maska do włosów Basil Element - jak się u mnie sprawdziła?



W związku z odstawieniem tabletek hormonalnych, mój organizm trochę wariuje i zarówno moja cera jak i włosy mają się niezbyt dobrze. Dlatego w ostatnim czasie testuję wiele produktów przeciw wypadaniu włosów w nadziei, że któryś z nich choć odrobinę mi pomoże.

Będąc pewnego razu w HEBE, moją uwagę zwróciła nowa maska wzmacniająca przeciw wypadaniu włosów (przynajmniej ja jej wcześniej nie znałam) Basil Element. Ekspedientka zachęciła mnie do jej kupna, a ja skuszona jej niską ceną (14,90 w promocji), postanowiłam ją zakupić. 





Maskę Basil Element można kupić w Rossmannie, aptekach Dbaj o Zdrowie, HEBE i w sklepach internetowych. Jeśli jest dostępna jeszcze w innych sklepach stacjonarnych dajcie znać w komentarzu ;) Jej regularna cena to ok. 30 zł.

Główną rolą maski marki Vis Plantis, ma być wzmocnienie oraz zapobieganie wypadaniu włosów. Ponadto jak w ulotce napisał producent, ma ona poprawić stan skóry głowy, chronić przed podrażnieniami, zwiększyć objętość, odżywić i nawilżyć, chronić przed niekorzystnymi czynnikami zewnętrznymi, naprawić strukturę włosów, chronić przed rozdwajaniem końcówek oraz łagodzić podrażnienia i swędzenie… Sporo tego. Wierząc obietnicom producenta, można by rzec, że powinna działać cuda. A to wszystko za tak niską cenę! Ale czy rzeczywiście jest taka wspaniała? 



Maska ta może być stosowana zarówno na skórę głowy jak i na całej długości włosów. Dla mnie to coś nowego – do tej pory wszystkie maski, których używałam stosowałam wyłącznie na końcach lub ewentualnie od połowy długości włosów. Tutaj sytuacja wygląda inaczej – mogę swobodnie nanieść maskę na całą głowę i masować zarówno skórę głowy jak i włosy na długości – producent zaleca aby odżywkę rozprowadzić za pomocą grzebienia. Po 3-4 minutach masażu, maskę należy zmyć ciepłą wodą. Jak więc widać aplikacja tego produktu jest bezproblemowa. Nawet dla mnie – osoby, która chce jak najszybciej przejść przez etap pielęgnacyjny pod prysznicem ;) 

Konsystencja maski jest przyjemna, jedwabista. Łatwo nanosi się ją na włosy i łatwo spłukuje. Jest przy tym bardzo wydajna – przy stosowaniu dwa razy w tygodniu przez miesiąc, zużyłam jej mniejsze zaledwie jedną trzecią. Opakowanie jest zwykłe, plastikowe, jak przy większości masek do włosów.



Uwielbiam zapach tej maski – kiedy nakładam ją na włosy, sprawia mi to ogromną przyjemność i naprawdę mogę się wtedy zrelaksować.

Teraz skład… Miałam tutaj spore oczekiwania, ponieważ na opakowaniu widzimy, że maska zawiera ekstrakt z bazylii oraz argan. Liczyłam, że będą one wysoko umiejscowione – niestety tak nie jest. Za wodą, alkoholem i innymi 12 (!) składnikami, dopiero widzimy ekstrakt z korzenia bazylii, który jest tak bardzo cenny (zapobiega wypadaniu, przyspiesza porost włosów, odmładza skórę głowy). Natomiast olej arganowy znajduje się na 6 miejscu od końca, tuż przed perfumami. Ale za to mamy w składzie także olej z nasion słonecznika (łagodzi i nawilża skórę głowy), olej kokosowy (zmiękcza, chroni, nadaje połysk) oraz olej z lnu zwyczajnego (nawilża, wygładza), więc w sumie nie jest tak źle ;)


A teraz EFEKTY.

Starałam się stosować maskę co najmniej dwa razy w tygodniu przez okres miesiąca. Włosy po użyciu tego specyfiku, stawały się miękkie, jedwabiste w dotyku, pięknie pachniały i co bardzo istotne – nie były obciążone ani nie przetłuszczały się. Bez problemu można było je rozczesać – przez to wypadało też mniej włosów, bo nie były one narażane na ciągnięcie. Co więcej nie traciły objętości i ładnie się układały. Poczułam także, że moje włosy stały się bardziej nawilżone i „mięsiste” w dotyku.

A jak z wypadaniem? Tutaj trudno mi się wypowiedzieć, ponieważ równolegle stosowałam także inne preparaty na wypadanie włosów. Na pewno jednak mogę stwierdzić, że maska przyczyniła się do małego zmniejszenia wypadania, głównie ze względu na to, że jak już wcześniej wspominałam, nie musiałam bardzo męczyć się z rozczesywaniem moich włosów. Przez to wypadało ich mniej przy tego typu czynnościach.

Podsumowując, polecam Wam wypróbowanie tej maski, chociażby ze względu na jej niską cenę. Być może i u Was sprawdzi się tak dobrze jak u mnie. Ja na pewno jeszcze po nią sięgnę i kupię niejedno opakowanie ;)



PS. Basil Element to cała seria produktów z wyciągiem z korzenia bazylii. Są to: szampon, odzywka, mleczko oraz opisywana przeze mnie maska. Jeśli miałyście, któryś z tych produktów, koniecznie dajcie znać jak się u Was sprawdziły! :)


1 komentarz:

  1. Moja maska jeszcze czeka, ale szampon i odżywka z tej serii spisują się super ;)

    OdpowiedzUsuń

Szablon stworzony z przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.