W związku z odstawieniem tabletek hormonalnych, mój organizm
trochę wariuje i zarówno moja cera jak i włosy mają się niezbyt dobrze. Dlatego
w ostatnim czasie testuję wiele produktów przeciw wypadaniu włosów w nadziei,
że któryś z nich choć odrobinę mi pomoże.
Będąc pewnego razu w HEBE, moją uwagę zwróciła nowa maska
wzmacniająca przeciw wypadaniu włosów (przynajmniej ja jej wcześniej nie
znałam) Basil Element. Ekspedientka zachęciła mnie do jej kupna, a ja skuszona
jej niską ceną (14,90 w promocji), postanowiłam ją zakupić.
Maskę Basil Element można kupić w Rossmannie, aptekach Dbaj
o Zdrowie, HEBE i w sklepach internetowych. Jeśli jest dostępna jeszcze w
innych sklepach stacjonarnych dajcie znać w komentarzu ;) Jej regularna cena to
ok. 30 zł.
Główną rolą maski marki Vis Plantis, ma być wzmocnienie oraz
zapobieganie wypadaniu włosów. Ponadto jak w ulotce napisał producent, ma ona
poprawić stan skóry głowy, chronić przed podrażnieniami, zwiększyć objętość,
odżywić i nawilżyć, chronić przed niekorzystnymi czynnikami zewnętrznymi,
naprawić strukturę włosów, chronić przed rozdwajaniem końcówek oraz łagodzić
podrażnienia i swędzenie… Sporo tego. Wierząc obietnicom producenta, można by
rzec, że powinna działać cuda. A to wszystko za tak niską cenę! Ale czy
rzeczywiście jest taka wspaniała?
Maska ta może być stosowana zarówno na skórę głowy jak i na
całej długości włosów. Dla mnie to coś nowego – do tej pory wszystkie maski,
których używałam stosowałam wyłącznie na końcach lub ewentualnie od połowy
długości włosów. Tutaj sytuacja wygląda inaczej – mogę swobodnie nanieść maskę
na całą głowę i masować zarówno skórę głowy jak i włosy na długości – producent
zaleca aby odżywkę rozprowadzić za pomocą grzebienia. Po 3-4 minutach masażu,
maskę należy zmyć ciepłą wodą. Jak więc widać aplikacja tego produktu jest
bezproblemowa. Nawet dla mnie – osoby, która chce jak najszybciej przejść przez
etap pielęgnacyjny pod prysznicem ;)
Konsystencja maski jest przyjemna, jedwabista. Łatwo nanosi
się ją na włosy i łatwo spłukuje. Jest przy tym bardzo wydajna – przy
stosowaniu dwa razy w tygodniu przez miesiąc, zużyłam jej mniejsze zaledwie
jedną trzecią. Opakowanie jest zwykłe, plastikowe, jak przy większości masek do
włosów.
Uwielbiam zapach tej maski – kiedy nakładam ją na włosy,
sprawia mi to ogromną przyjemność i naprawdę mogę się wtedy zrelaksować.
Teraz skład… Miałam tutaj spore oczekiwania, ponieważ na
opakowaniu widzimy, że maska zawiera ekstrakt z bazylii oraz argan. Liczyłam,
że będą one wysoko umiejscowione – niestety tak nie jest. Za wodą, alkoholem i
innymi 12 (!) składnikami, dopiero widzimy ekstrakt z korzenia bazylii, który
jest tak bardzo cenny (zapobiega wypadaniu, przyspiesza porost włosów, odmładza
skórę głowy). Natomiast olej arganowy znajduje się na 6 miejscu od końca, tuż
przed perfumami. Ale za to mamy w składzie także olej z nasion słonecznika
(łagodzi i nawilża skórę głowy), olej kokosowy (zmiękcza, chroni, nadaje
połysk) oraz olej z lnu zwyczajnego (nawilża, wygładza), więc w sumie nie jest
tak źle ;)
A teraz EFEKTY.
Starałam się stosować maskę co najmniej dwa razy w tygodniu
przez okres miesiąca. Włosy po użyciu tego specyfiku, stawały się miękkie,
jedwabiste w dotyku, pięknie pachniały i co bardzo istotne – nie były obciążone ani nie przetłuszczały się. Bez problemu można było je rozczesać – przez
to wypadało też mniej włosów, bo nie były one narażane na ciągnięcie. Co więcej
nie traciły objętości i ładnie się układały. Poczułam także, że moje włosy
stały się bardziej nawilżone i „mięsiste” w dotyku.
A jak z wypadaniem? Tutaj trudno mi się wypowiedzieć,
ponieważ równolegle stosowałam także inne preparaty na wypadanie włosów. Na
pewno jednak mogę stwierdzić, że maska przyczyniła się do małego zmniejszenia
wypadania, głównie ze względu na to, że jak już wcześniej wspominałam, nie
musiałam bardzo męczyć się z rozczesywaniem moich włosów. Przez to wypadało ich
mniej przy tego typu czynnościach.
Podsumowując, polecam Wam wypróbowanie tej maski, chociażby
ze względu na jej niską cenę. Być może i u Was sprawdzi się tak dobrze jak u
mnie. Ja na pewno jeszcze po nią sięgnę i kupię niejedno opakowanie ;)
PS. Basil Element to cała seria produktów z wyciągiem z
korzenia bazylii. Są to: szampon, odzywka, mleczko oraz opisywana przeze mnie
maska. Jeśli miałyście, któryś z tych produktów, koniecznie dajcie znać jak się
u Was sprawdziły! :)
Moja maska jeszcze czeka, ale szampon i odżywka z tej serii spisują się super ;)
OdpowiedzUsuń