Jakiś czas temu Bielenda wprowadziła sporo nowości do swojej oferty kosmetyków. Miałam przyjemność testować 3 z nich: Hydrolat zielona herbata, Peeling cukrowy do ciała bambus i zielona herbata oraz Krem z aloesem.
Jeśli jesteście ciekawe czy są warte zakupu koniecznie przeczytajcie cały wpis! ;)
Wszystkie produkty, które dzisiaj pokażę możecie kupić w Rossmannie oraz na stronie www.bielenda-sklep.pl.
Zacznę od Hydrolatu
zielona herbata. Jest on przeznaczony dla cery mieszanej i ma
tonizować, nawilżać, normalizować oraz zwężać pory.
Opakowanie o pojemności
200 ml ma ładną zieloną oprawę graficzną, która zdecydowanie uległa
poprawie w stosunku do poprzednich kosmetyków Bielendy. Cena wynosi ok. 18 zł.
Stosowałam go po oczyszczaniu zarówno rano i wieczorem przed
zastosowaniem kremu, jak i w ciągu dnia w celu zmatowienia i delikatnego
oczyszczenia twarzy. Sprawdzał się bardzo dobrze. Przede wszystkim świetnie
odświeża i matuje cerę, przy tym delikatnie ją nawilżając. Ponadto ma
piękny, świeży zapach zielonej herbaty, więc używa się go bardzo
przyjemnie. Nie zauważyłam aby zmniejszał pory i jakoś szczególnie ją
zmiękczał.
Teraz mój absolutny hit,
czyli Peeling cukrowy do ciała z
mikrogranulkami (wygładzający) zawierający ekstrakt z bambusa oraz zielonej
herbaty.
Tutaj również opakowanie jest utrzymane w żywej, zielonej
kolorystyce. Ma formę niezbyt wygodnej odkręcanej tuby o pojemności 200 ml. Cena to ok. 13 zł.
Pierwsze co zwróciło moją uwagę podczas stosowania tego
produktu to jego C U D O W N Y zapach!
Jest to połączenie woni zielonej herbaty, cytrusów, bryzy morskiej i kwiatów,
które razem tworzą niebywale orzeźwiającą i relaksującą kompozycję.
Kiedy go używam mogę naprawdę się odprężyć i poczuć się jak w SPA. Co więcej –
ten zapach utrzymuje się na skórze także po spłukaniu ! Ale spokojnie – nie tylko
zapach mi się w nim podoba. Peeling jest gruboziarnisty i bardzo dobrze
złuszcza martwy naskórek, pięknie wygładzając i jednocześnie delikatnie
nawilżając skórę. Nie pozostawia po sobie tłustej warstwy i bardzo łatwo
się spłukuje.
Ostatnim produktem jest
Krem z aloesem nawilżający, przeznaczony dla skóry odwodnionej i suchej.
Można stosować go na twarz, ciało i dłonie.
Pojemność wynosi 200
ml, a cena to ok. 16 zł.
W tym produkcie również
zapach wysuwa się na pierwsze miejsce – jest bardzo przyjemny, delikatny
i równocześnie mocno wyczuwalny. Łączy w sobie delikatny zapach aloesu i
kwiatów. Ma średnio gęstą konsystencję, która bardzo dobrze się rozsmarowuje
i wchłania. Jest bardzo wydajny i nie pozostawia na skórze lepkiej, tłustej
warstwy. Świetnie nawilża oraz łagodzi podrażnienia, np. po goleniu czy
depilacji. Ładnie wygładza oraz delikatnie ujędrnia.
Jeśli więc akurat skończył Wam się peeling lub krem do ciała
albo tonik do twarzy, to koniecznie wypróbujcie nowe produkty od Bielendy. Wcześniej miałam mieszane
odczucia co do tej marki, jednak te produkty bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły
i mogę je Wam polecić ;)
PS. Macie jakieś swoje ulubione kosmetyki marki Bielenda?
bardzo lubię kosmetyki bielenda:)
OdpowiedzUsuńPeeling znam i też bardzo go lubię, zapach ma świetny! :) Hydrolat chętnie bym wypróbowała.
OdpowiedzUsuń