czwartek, 23 lipca 2020

Obrotowa lokówko-suszarka Curl&Straight Confidence z firmy Remington, czyli rewolucja w mojej stylizacji włosów



Która z nas nie chciałaby mieć urządzenia do stylizacji włosów, które jednocześnie spełniałoby rolę suszarki, prostownicy, lokówki oraz fryzjera suszącego nasze włosy na szczotkę? To byłby sprzęt idealny! A ja poniekąd taki sprzęt otrzymałam do testów, czyli obrotową lokówko-suszarkę Remington. Ale czy rzeczywiście jest to tak uniwersalny sprzęt jak go opisuje producent? Jeśli chcecie się dowiedzieć co o nim sądzę, to czytajcie dalej ;)



Niecałe 2 tygodnie temu dostałam do przetestowania obrotową lokówko-suszarkę Confidence AS8606 z firmy Remington. Nie ukrywam, że byłam strasznie ciekawa tego sprzętu, bo nie miałam jeszcze z takim do czynienia, a jego wielofunkcyjność mnie zaintrygowała.

Jednocześnie obawiałam się czy ogarnę zasadę funkcjonowania tej suszarko-lokówki i jak będzie wychodziła mi stylizacja za jej pomocą, ale jak się okazało nie taki diabeł straszny ;)
Ale od początku.


Obrotową suszarko-lokówkę Remington kupicie w większości sklepów z artykułami RTV AGD, np. w Media Expert czy RTV EURO AGD

Jej cena to 249 zł. Według mnie to bardzo rozsądna cena jak za taki sprzęt.
Moc to 800 W.


W zestawie otrzymujemy:
  • praktyczne etui
  • główną bazę sprzętu
  • końcówkę suszącą (koncentrator)
  • obrotową szczotkę z miękkim włosiem
  • obrotową lokówkę typu long
  • płaską szczotkę






Etui, które jest dołączone do zestawu jest wykonane bardzo porządnie. Jest ono zasuwane na suwak, ma wzmocnione (chyba wbudowanymi płytkami plastikowymi) ściany, a w środku mamy gumki oraz rzepy przytrzymujące wszystkie akcesoria. Dodatkowo na szczotkę obrotową mamy specjalny „ochraniacz”, który zapobiega wyginaniu włosków.





To świetna opcja na podróż, czy wyjazd, kiedy chcemy wszystko ze sobą zabrać i mieć z głowy szukanie po walizce każdej części z osobna. Oczywiście jest to też super rozwiązanie na codzienne przechowywanie sprzętu. Nic nam się nie kurzy, nie zawieruszy. Wszystko ma swoje miejsce i jest bezpieczne. 


Sama rączka/baza lokówko-suszarki jest stabilna w dłoni, niezbyt ciężka i bardzo ładnie zaprojektowana. Jak wszystkie pozostałe akcesoria ma różowo-złote elementy ozdobne, co czyni ją mega atrakcyjną wizualnie. 



Mamy na niej przesuwany włącznik z dwoma stopniami mocy oraz zimnym nawiewem, co jest dla mnie bardzo ważne, bo nie zawsze chcę traktować moje włosy gorącym powietrzem. Tutaj zimny nawiew, nie jest typowo zimny, ale letnio-ciepły, co dla mnie jest idealną temperaturą i właśnie na tym ustawieniu najczęściej stylizuję swoje włosy. Warto dodać, że w przypadku zimnego nawiewu, nie mamy możliwości ustawienia mocy, bo domyślnie ma ona tą mocniejszą wartość.

Wyżej znajdują się przyciski do nawijania włosów na szczotkę obrotową oraz obrotową lokówkę. W przypadku innych końcówek te przyciski nie działają. Oba przyciski działają w dwóch przeciwstawnych kierunkach, dlatego można za pomocą jednego nawinąć pasmo, a za pomocą drugiego, to pasmo odwinąć. Oczywiście można zmieniać kierunki w zależności od tego jak chcemy aby nasze włosy się układały, więc jest to mega fajna opcja.

„Dupka”, czyli to miejsce, które przyprawia nas o ciarki, bo może nam wciągnąć włosy, jest tutaj tak zrobiona, że nic nie powinno nam się stać. Ja do tej pory ani razu nie miałam przypadku aby coś mi się tam wciągnęło.

Kabel ma długość 1,5 metra, co dla mnie jest wystarczające. Ponadto końcówka jest obrotowa, co znacznie ułatwia korzystanie z urządzenia, bo nie trzeba nim „machać” żeby ustawić kabel ;)


Przechodząc do dalszej części mojej recenzji, czyli opisu każdej z końcówek myślę, że warto wspomnieć o tym jakiego rodzaju są moje włosy.

Jestem szczęśliwą posiadaczką włosów falowanych typu 2a/2b, średnioporowatych z wysokoporami na końcówkach. Są one średnio gęste i mniej więcej od połowy rozjaśniane. 

Ich stylizacja nie zawsze jest łatwa, dlatego urządzenia do ich okiełznania, muszą się wykazać niemałym sprytem ;)



Zacznę od końcówki, chyba najbardziej „flagowej” dla tego sprzętu, czyli obrotowej szczotki z miękkim włosiem, która ma dodać fryzurze objętości i ją wymodelować

Przyznam, że z opanowaniem obsługi tej końcówki zeszło mi najdłużej, ale już powoli zaczynam rozumieć o co w niej chodzi. Można jej używać na trzy sposoby:
  • jako zwykłą okrągłą szczotkę, którą suszymy i modelujemy włosy poprzez przeczesywanie włosów i nawijanie na nią pasm, co nadaje im odpowiedni kształt,
  • jako szczotkę obrotową, która obraca się podczas modelowania, a my „jeździmy” nią w przeciwległym kierunku (tzn. coś na zasadzie automatycznego suszenia jak u fryzjera – za pomocą okrągłej szczotki, którą fryzjer obraca i suszarki),
  • jako szczotkę obrotową, na którą automatycznie nawijamy pasma włosów.
Uff… Mam nadzieję, że rozumiecie co mam na myśli, bo serio ciężko mi to wytłumaczyć :P

W każdym razie w efekcie otrzymujemy ładnie wymodelowane włosy, uniesione od nasady. Są one przy tym gładkie i po prostu poskromione. Mi fajnie sprawdza się to do wymodelowania niesfornej grzywki ;) 

Lubię tę końcówkę. Włoski dobrze rozczesują włosy, i wszystko ładnie się na nią nawija, nadając ładny kształt całej fryzurze, niczym z Hollywood. Na co dzień jednak częściej sięgam po inną końcówkę, o której napiszę potem.




Teraz moje największe zaskoczenie, czyli lokówka obrotowa typu long. Do tej końcówki byłam nastawiona najbardziej sceptycznie. Jakoś nie mogłam sobie wyobrazić tego, aby miała ona kręcić moje włosy i jednocześnie je suszyć. Jakże się myliłam!

Okazało się, że uzyskanie za jej pomocą modnych, sprężystych, ale nie „komunijnych” loków, jest dziecinnie proste! Klapka dobrze przytrzymuje dane pasmo, a rotacja zapewnia szybkie nawijanie na lokówkę. I tak jak wspominałam wcześniej, rotacja działa w obu kierunkach, więc można uzyskać symetryczny efekt po obu stronach głowy bez wysiłku.

Uwielbiam loki, więc ta końcówka totalnie zmieniła moje podejście do ich kręcenia . Tutaj jest to bardzo wygodne, szybkie, łatwe i poparzenie jest bardzo mało prawdopodobne, a wcześniej przy innych lokówkach, zdarzało mi się to często.




Teraz najbardziej praktyczna dla mnie twarda, płaska szczotka. 

Pręciki są umieszczone w czterech, nieruchomych, podwójnych rzędach. Delikatnie się uginają, więc nie są nieprzyjemne dla skóry głowy.

Używam jej najczęściej, bo mogę nią uzyskać piękną, gładką taflę włosów, której często mi brakuje (przez moje falowane włosy oraz to, że są rozjaśniane). Dobrze rozczesuje i prostuje włosy, ale nie dając przy tym sztucznego efektu hełmu. Fryzura wygląda po stylizacji na świeżą, schludną, a włosy są błyszczące, miękkie i gładkie. Myślę, że tu najbardziej widoczne jest działanie jonów ujemnych, które zapobiegają elektryzowaniu się włosów. Ponadto powłoka turmalinowa (cokolwiek to jest) ma ograniczać puszenie i to też tutaj widzę najbardziej.

Jak widzicie ta końcówka zdecydowanie jest moim faworytem ;)



I przyszła pora na koncentrator, który najmniej mnie zachwycił.
 
Jest to końcówka, która ma służyć wstępnemu podsuszeniu włosów. Niestety przy moich długich włosach suszenie ich zaraz po umyciu, zajmuje zbyt dużo czasu. Wolę aby włosy podeschły same do poziomu ok. 50%, a potem dosuszyć je dowolną inną końcówką. 

Myślę, że u kogoś kto ma krótsze i rzadsze włosy, koncentrator sprawdzi się dobrze. U mnie jednak to trochę za mało. Mimo to, będę zabierać go ze sobą na wszelkie wyjazdy, bo w jednym urządzeniu mam wiele możliwości ;)



Podsumowując jestem totalnie zauroczona tym urządzeniem. Nie sądziłam, że suszarko-lokówka obrotowa Remington to tak praktyczny wynalazek! Mam tutaj wszystko czego potrzebuję, czyli suszarkę, lokówkę i prostownicę ;) Może nie jest to ideał, ale do ideału niewiele mu brakuje :)

Myślę, że warto zapłacić 249 zł i mieć z głowy inne sprzęty do stylizacji ;)









PS. A Wy co sądzicie o takim sprzęcie? A może już taki posiadacie? Koniecznie napiszcie w komentarzu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon stworzony z przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.