sobota, 24 listopada 2018

Niebanalne żele pod prysznic Yope, czyli moje absolutne odkrycie!




Do tej pory żele pod prysznic, których używałam były dla mnie po prostu zwykłymi żelami, które mają myć, delikatnie pachnieć i w sumie rzadko kiedy robią oprócz tego coś więcej. Aż do teraz kiedy odkryłam żele pod prysznic Yope, które po prostu uwielbiam! Chcecie wiedzieć dlaczego? 

Zapraszam do czytania!

Zacznę od tego, że oba żele dostajemy w opakowaniu o pojemności 400 ml, które ma pompkę. Niestety pompka jest wadliwa (zacina się – przynajmniej u mnie), tak jak samo zakręcanie butelki… 

Kiedy będziecie przenosić żel w pozycji poziomej to najprawdopodobniej zacznie się on wylewać. I wiem, że ten problem nie pojawia się tylko u mnie, ale jest to wada seryjna, więc musicie mieć to na uwadze.

Cena żeli to ok. 18 zł i często można trafić na promocje ;) Dostaniecie je w SuperPharm, Naturze i oczywiście drogeriach internetowych.

Oba  żele, mają napisane na etykiecie, że 93 % ich składników jest pochodzenia naturalnego co oczywiście bardzo chwalę i jest dla mnie ogromnym plusem. Po za tym pamiętajmy, że Yope to polska firma, więc jest to kolejny powód aby wypróbować te produkty ;)

A tak na marginesie – tylko spójrzcie na tą grafikę… No po prostu coś wspaniałego! 

Pierwszy żel, po który sięgnęłam, to Róża i Kadzidłowiec, a to ze względu na jego śliczne różowe opakowanie ;) Jest po prostu mega słodkie :)

Zapach żelu jest przede intensywnie różany. Liczyłam, że odrobinę bardziej będzie tutaj wyczuwalna nuta kadzidłowca i trochę się zawiodłam. Sama kompozycja jest dla mnie zbyt mdła no i po prostu za bardzo różana – nie lubię tego typu zapachów…

Jeśli chodzi o sam kosmetyk to sprawdził mi się całkiem nieźle. Delikatnie oczyszczał skórę bez podrażnienia jej, czy uczucia ściągnięcia i napięcia. Jednocześnie nawilżał, pozostawiał na skórze subtelny zapach (co akurat w tym przypadku niezbyt mi odpowiadało)  i ujędrniał. Był też bardzo wydajny i pomimo braku syntetycznych składników spieniających, bardzo dobrze się pienił.


Teraz przyszła pora na żel, który powinna wypróbować każda z Was, czyli Żel D Z I U R A W I E C !

Do tego produktu podeszłam sceptycznie, bo gdy tylko przeczytałam nazwę dziurawiec to od razu skojarzyły mi się z tym krople, które mama dawała mi na bolący brzuch gdy byłam mała i które smakowały ohydnie (no i zapach też nie był zachęcający). A tutaj… Cód, miód, malina! Żel pachnie pięknie. Kwiatowo, orzeźwiająco, delikatnie słodko… 

A teraz to co Was najbardziej interesuje, czyli jego działanie. No cóż… To był dla mnie szok, kiedy zaczęłam się nim myć, a wszelkie podrażnienia i zadrapania szybciej się goiły! Żel szybko łagodził wszystko co złego działo się na mojej skórze, a przy tym pielęgnował ją, wygładzał, nawilżał i ujędrniał. Dobrze było to widoczne po goleniu, kiedy wszelkie czerwone kropeczki szybciej znikały ;)




Mam nadzieję, że tą recenzją zachęciłam Was do przetestowania żeli Yope, bo naprawdę warto! A w szczególności do Dziurawca, bo on totalnie mnie zauroczył ;)








PS. Koniecznie dajcie znać czy używałyście żeli od Yope i jakie wersje polecacie ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon stworzony z przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.